894 – Świadectwo XXVIII, Ania P.
7 Nov 2011 napisał JF
Dom, w którym dorastałam, był pełen ciepła, miłości, bezpieczeństwa, akceptacji. To ogromne szczęście móc żyć w takim miejscu. Odkąd pamiętam, była tylko jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju. Rodzice nigdy nie rozmawiali o Bogu, żyli tak, jakby On wcale nie istniał. A ja, mimo że właściwie nic o Nim nie wiedziałam, byłam przekonana, że tracę coś bardzo ważnego.
W gimnazjum, liceum i na początku studiów poszukiwałam. Szukałam sensu życia, drogi, którą powinnam iść, szczęścia… Nie robiłam tego tak, jak wielu młodych ludzi, nie chodziłam na imprezy, nie upijałam się i nie próbowałam wszystkiego, co mi wpadło w ręce. Swoją przyszłość i spełnienie marzeń widziałam tylko w tańcu – był treścią mojego życia, nic nie było od niego ważniejsze. Jednocześnie czułam się coraz bardziej sfrustrowana, bo, ze względu na małą liczbę chętnych, lekcje były ciągle odwoływane, co uniemożliwiało mi rozwijanie tej pasji. Gdy byłam na pierwszym roku studiów, koleżanka z baletu powiedziała mi, że choruje na depresję. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby odtrącić wyciągniętą po pomoc rękę. Wtedy mój świat zaczął się powoli walić. Usiłowałam jej pomóc, ale coraz bardziej mnie to niszczyło. Byłam zrozpaczona i miałam wrażenie, że nie wytrzymam już długo. Szukałam wsparcia, ale coraz wyraźniej widziałam, że nikt na ziemi nie jest w stanie mi go udzielić.
Wtedy już od jakiegoś czasu wiedziałam, że to Jezus jest tym, kogo szukam, jedynym, który może rozwiązać moje problemy. Ta świadomość rozwijała się we mnie przez wiele lat. Jak przez mglę pamiętam moment, kiedy jeszcze jako małe dziecko usłyszałam o Nim po raz pierwszy od pani w przedszkolu. Przez długi czas moim marzeniem było zostać chrześcijanką. Jednak miałam przekonanie, że nie mogę o tym sama zdecydować, ale jakiś człowiek powinien powiedzieć mi, co powinnam w tym celu zrobić. Nie rozumiałam, dlaczego Bóg nie chce postawić na mojej drodze takiej osoby, skoro tyle razy Go o to prosiłam. W tym okresie miałam tak wielkie pragnienie do Niego przyjść, że szukałam informacji na ten temat w internecie. Znalazłam stronę, z której dowiedziałam się o prawach, rządzących życiem duchowym. Pewna osoba poradziła mi, żebym czytała Biblię. Dzięki temu poczułam, że powinnam podjąć tę najważniejszą decyzję i nie muszę już na nic czekać. Wyznałam Jezusowi, że jestem całkiem zagubiona i bardzo Go potrzebuję, bo tylko On może uporządkować moje życie. Powiedziałam, że już zawsze chcę za Nim iść.
A On zaczął działać – parę dni później dowiedziałam się, że moje siostry zaufały Jezusowi, niezależnie ode mnie. Życie chrześcijańskie nie zawsze jest usłane różami, ale z każdej sytuacji znajduje się wyjście, najlepsze z możliwych. Dzięki Jezusowi odzyskałam utracony pokój w sercu i optymizm wbrew przeciwnościom. Może nie uda mi się zrealizować moich planów i znów będzie ciężko, ale nie boję się przyszłości ufając, że Bóg daje miłość nieskończenie większą od tej, którą otrzymałam od rodziców, i że nigdy mnie nie opuści. Wierzę w Jego obietnicę przekazaną nam przez Izajasza. Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi Ciebie.