Subscribe to
Wpisy
Komentarze

255

Ostatnio miałem okazję posłuchać sobie jak wykładowca z Australii mówił o tamtejszym Kościele. Powiedział, że ewangelizacja w Australii jest bardzo trudna ze względu na to, że ludzie są zamknięci w sobie jeśli chodzi o te tematy, są nieufni i uznają to za sprawę prywatną o której w ogóle się nie rozmawia. Jednym z powodów jest to, że w czasach, gdy Australia była jeszcze kolonią karną, duchowny, który w niedzielę mówił kazanie na obowiązkowym dla wszystkich więźniów nabożeństwie, w poniedziałek stawał się urzędnikiem, który wymierzał więźniom kary. A więźniowie i ich potomkowie w ten sposób nauczyli się nie ufać duchownym, a przez to całemu Kościołowi.

Tak to się kończy, jeśli Kościół zajmuje się nie tym, czym powinien. Oczywiście, nie ma w tym nic złego, jeśli pastor pracuje jednocześnie w innym miejscu. Zwłaszcza, w małych zborach, jest to normalne. Ale nie może być tak, żeby ta praca wpływała na to, w jaki sposób wykonuje swoją pracę dla Boga. I tak samo jest z każdym z nas. Jeśli jednego dnia głosimy komuś ewangelię, a następnego pokazujemy, że nim gardzimy, to jedyne, co uda nam się osiągnąć, to niechęć w stosunku do Boga.

Poza tym, trzeba pamiętać, że do Boga nie można zmuszać. Bo efekt będzie taki sam jak w powyższym przypadku.


Comments are closed.